To chyba jedna z pierwszych książek o marketingu jaką przeczytałem. Mimo, że od tego momentu minęło wiele lat to książka wciąż zajmuje zaszczytne miejsce w mojej biblioteczce. Tuż obok kodeksu cywilnego i słownika języka polskiego. Jestem przekonany, że każde działanie marketingowe, każdy przekaz reklamowy powinien być legalny, napisany poprawną polszczyzną i zgodny z prawami marketingu.
Choć ich nie widać to prawa marketingu istnieją. Niektórzy nazywają je niewidzialną ręką rynku, a inni całkowicie je ignorują. Jednak tak samo jak prawa fizyki tak i prawa marketingu mają wpływ na nas na każdym kroku. Jeśli podrzucisz jabłko do góry to zgodnie z prawem fizyki spadnie po chwili na dół co może mocno zaboleć. Lekceważenie praw marketingu może być równie bolesne choć przeważnie w aspekcie finansowym.
Bolesne bankructwa i rynkowe porażki są wynikiem zlekceważenia któregoś z praw, a to co jest skuteczne zawsze związane jest z jakąś siłą działająca na rynku, którą z pewnością zgrabnie opisali Al Ries i Jack Trout w swojej książce.
Weźmy na przykład pierwsze prawo – Prawo Pierwszeństwa, które głosi, że lepiej być pierwszym niż lepszym. Konkurencja bije cię na każdym kroku mimo, że się starasz i być może masz nawet lepszą ofertę, a może nawet tańszą? Stwórz nową kategorię i zajmij w niej od razu pierwsze miejsce. Ludzie mają skłonność do trzymania się tego co do nich należy, do tego co znają. Klienci tak naprawdę nie szukają „lepszych” produktów, czy usług. Tajemnicą powodzenia jest to, żeby przyjść na myśl klientowi w pierwszej kolejności. Po co polepszać skoro ludzie i tak będą postrzegać pierwszy produkt jako lepszy? Neil Amstrong był pierwszym człowiek, który postawił stopę na księżycu. Kto był drugim? No właśnie, prawie nikt już nie pamięta.
A co jeśli nie możesz być pierwszy? Zastosuj drugie prawo – Prawo Kategorii! jeśli nie możesz być pierwszy to stwórz swoją nową kategorię, w której zajmiesz od razu pierwsze miejsce. Kiedy wprowadza się na rynek nową usługę nie powinno doszukiwać się tego w czym jesteśmy lepsi od konkurencji, ale w czym jesteśmy pierwsi. Dell mógł walczyć z wielkim IBM nie dlatego, że robił lepsze komputery, ale dlatego, że jako pierwsza firma zaczął sprzedawać je przez telefon.
Chociaż książka przytacza przykłady ogólnoświatowych korporacji, a od daty pierwszego wydania upłynęło ponad 20 lat to wszystkie prawa działają także dzisiaj, w polskich warunkach i w małych firmach. Czytając ją z pewnością otrzymasz zastrzyk inspiracji, a przekładając przytaczane mechanizmy na swoje podwórko możesz wpaść ma kilka świetnych pomysłów, dzięki którym przegonisz konkurencję.
Jeśli planujesz działania marketingowe i chcesz ograniczyć ryzyko porażki, jeśli chcesz uniknąć kosztownych błędów to sprawdź czy to co planujesz i robisz jest zgodne z prawami marketingu.
I kolejne materiały, które trzeba przeczytać, przemyśleć i zastosować. Dziękuję Ci, Michale!
Prawo pierwszeństwa jest ciekawe, ale w małych firmach trudne. Właściciele boją się przecierać szlaki, bo to kojarzy im się z dużym ryzykiem. Uda się, albo nie uda. Przekonanie klientów, że nowa ścieżka jest lepsza też wymaga więcej czasu i energii. Właściciel to rzadko manager 🙁
Które prawa poleciłbyś Michale stricte dla mikro i małych firm?
Jak najbardziej pierwsze i drugie. Biznes to ryzyko, a wygrywa ten kto ma odwagę go ponosić. Oczywiście skala innowacji czy zmian będzie zupełnie inna w obrębie miasta czy osiedla niż na polu globalnych korporacji, ale sposób myślenia powinien być bardzo podobny.
Zgadzam się z działaniem tego prawa. Lepsi zawsze przyjdą, nawet jeśli ich teraz nie ma. Jeśli nie masz wielkiego kapitału aby doskonalić istniejące rzeczy – wymyślaj nowe.
Jeśli nie jesteś kreatywny – nie zakładaj firmy lecz bądź bardzo dobrym pracownikiem. To też wartość ponadczasowa i zasługuje na szacunek.
Jeśli nie możesz być dobrym pracownikiem i złoszczą Cię pracodawcy – KONIECZNIE załóż własną firmę