Marketing partyzancki jest jak seks nastolatków. Każdy o tym mówi, ale nikt nie wie jak się za to zabrać. Każdy przypuszcza, że marketing partyzancki jest bardzo skuteczny i niedrogi, a często zupełnie darmowy. Idealny dla każdej małej firmy bez dużego budżetu. Marketing partyzancki wymaga odwagi i zdecydowania. Tutaj nie ma miejsca na analizy, porównania i ciągłe przekładanie decyzji. I pewnie dlatego jest tak rzadko spotykany bo nie ma na niego gotowych scenariuszy. Z założenia partyzanci działają z zaskoczenia i nigdy nie powielają tych samych pomysłów stosowanych przez innych.
Buntownik w akcji
Prawdziwie partyzancką akcję marketingową, która pokazała mi siłę takiego podejścia do promocji miałem okazję obserwować, kiedy pracowałem już jako niezależny konsultant marketingu. Podpatrzyłem ją u mojego klienta, który jest typowym buntownikiem. Nie zna słowa „nie da się”, czy „nie można”. Potrafi się postawić i zrobić po swojemu to co dla innych wydaje się dziwne czy zbyt odważne. Akcja miała miejsce w ciągu dnia, w samo południe. W czasie kiedy na ulicach jest najwięcej ludzi. Ten przedsiębiorca prowadził salon kształtowania sylwetki. Chlubił się posiadaniem jak no owe czasy nowoczesnych kapsuł, które rzekomo rzeźbiły sylwetkę podczas półgodzinnego marszu. Marzenie każdego kto choć raz próbował zrzucić zbędne kilogramy. Jednak mimo tego klientów było mało.
- Skoro klienci nie chcą przyjść do mnie, to ja wyjdę do nich – stwierdził i jak pomyślał, tak właśnie zrobił.
Z pomocą dwóch kolegów błyskawicznie wyniósł kapsułę z lokalu. Zapakował ją na mały wózek i w ciągu 15 minut przeturlał na sam środek popularnego deptaka w centrum miasta. Do środka posadził jedną hostessę, a drugiej wręczył ulotki i zaproszenia. W jednej chwili wokół maszyny zebrało się kilkadziesiąt osób. Tłum gęstniał z minuty na minutę, a potencjalni klienci z zaciekawieniem słuchali o zaletach kapsuły i odbierali ulotki z zaproszeniami. Po dwóch godzinach zanim ktokolwiek zdążył się przyczepić i zapytać o pozwolenia, kapsuła wróciła do salonu gdzie czekali już pierwsi klienci zachęceni zaskakująca prezentacją. Zaskoczenie to podstawa skuteczności każdej dobrej reklamy i główny sposób działania rebeliantów.
Pomysły na marketing partyzancki
Pomysł z wyjściem na ulice okazał się strzałem w dziesiątkę. Oprócz odwagi nie wymagał praktycznie żadnych nakładów finansowych. Kiedy zaskakujemy klientów pojawia się okazja do skutecznej perswazji. Prezentacja firmy w publicznym miejscu zawsze zaskakuje. Klient co najwyżej spodziewa się hostessy rozdającej ulotki, a spotyka interesujące przedstawienie.
Restauracje wystawiają swoje menu przed wejściem do lokalu, aby każdy przechodzień mógł pomyśleć o jedzeniu zanim jeszcze wejdzie do środka. Magda Gessler w „Kuchennych Rewolucjach” często radzi, aby przed lokalem pokazać dodatkowo produkty z których przyrządza się dania. Lada chłodnicza ze świeżą rybą czy kosze z owocami wyglądają atrakcyjnie i bez słów zachwalają sprzedawane potrawy.
Prawdziwy partyzant pójdzie jeszcze dalej i zrobi prawdziwe show z kucharzem, który na oczach przechodniów będzie mieszał w garnku potrawę dosypując aromatyczne przyprawy. Jeśli masz ogródek restauracyjny lub inne miejsce przed swoim lokalem gdzie spacerują potencjalni klienci to aż się prosi, aby do nich wyjść i zaciekawić prezentacją. Jeśli nie masz takich możliwości to weź przykład z Adama. Nawet zwykłe rozdawanie ulotek można przekształcić w taką prezentację. Tak naprawdę granicą jest tylko Twoja wyobraźnia.
Jeśli potrzebujesz więcej działających w polskich realiach pomysłów na zdobywanie klientów to znajdziesz je w poradniku “50 Sposobów Zdobywania Klientów” którego fragment właśnie przeczytałeś.
Świetna historia, jak widać dzisiaj nie ma rzeczy niemożliwych.
Moim zdaniem dzisiaj trzeba być takim nowoczesnym sprzedawcą, show-sprzedawcą 🙂
super artykuł 🙂
Pomysł przedni, jednakże nie zawsze jest to takie proste, bo np. firma rachunkowa czy producent plastikowych lejków nie wyjdzie na ogródek… 🙁
…. aż w końcu znajdzie się jakiś bezczelny księgowy, który to zrobi i na trawniku będzie wypełniał ludziom pity;) Nie poddawaj się błędnym ograniczeniom!
Z każdą firmą można wyjść przed ogródek. Zależy jaki to ogródek i gdzie. Żadnego klienta nie można zmusić do przyjścia tam gdzie nie zechce.
A ja mam ciągle problem z przygotowaniem czy zorganizowaniem jakiegokolwiek eventu u siebie (branza Beauty). Zamiast zrobic plan i dzialac od razu mysle, ze nikt nie przyjdzie alb przybiegna tylko takie typowe wykorzystywaczki zeby dostac cos za darmo 🙂
Hehe niestety ja też mam takie same podejście, muszę się kiedyś przełamać i zrobić coś, a nie myśleć negatywnie ,że się to nie uda.